Komentarze: 0
Postanowiłam się odziać.
A co.
Mam w rodzinie wielką imprezę już niebawem, sukienka potrzebna i buty na obcasie i stanik z niewidzialnymi ramiączkami i.... Poszłam więc do trendy-sklepu, tam, gdzie niby taniej i lepiej i wogle wszystko.
-Dzień dobry.
-....
- Sukienkę rozmiar 36 dostanę?
-....
- Halo?
- Są apaszki - mruknął znudzony młodzian zza kontuaru, na oko 22 lata, umięśniony bez mózgu.
- Ale ja szukam sukienki. I buty do tego.
- Popatrz se.
I tu mnie trząchnęło. Bo ja na "TY" z tym mięśniakiem nie przechodziłam, bruderszafta tez jakoś sobie bynajmniej nie przypominam, w końcu byłam niby w eleganckim sklepie, a nie w żadnym House ili Croppie, gdzie taka maniera luz-hiphop-ziomal pasuje. Ciekawe, kto szkolił przystojniaczka i w ogóle na jakiej zasadzie ten typek tak olewajsko mnie podchodzi.
Szkoda gadki.